17.01.2008
![]() Hałas F-16 jest dla nich jak muzyka
Podczas gdy wielu ludzi będzie sądzić się z wojskiem w związku z
hałasem wydawanym przez F-16, oni nie mogą żyć bez myśliwców. To
pasjonaci ze Stowarzyszenia Miłośników Lotnictwa Wojskowego "Krzesiny".
Dla tysięcy poznaniaków baza lotnicza w Krzesinach jest powodem do
narzekań. Mówią, że przez F-16 ciężko im żyć, a wartość ich
działek spada. Są jednak i tacy, którzy postanowili wspierać armię i promować polskie
Jastrzębie. Rozmawiamy o tym z Piotrem Łysakowskim *.
Michał Karbowiak: - Można lubić hałas wydawany przez Jastrzębie? Piotr Łysakowski: - Oczywiście. Początek naszej grupie dały m.in. spotkania przy ulicy Ożarowskiej, przy płocie bazy lotniczej, gdzie przychodziliśmy oglądać, ale i słuchać samolotów. A warto przypomnieć, że spotykaliśmy się tam, nim do Polski przyleciały pierwsze F-16. Są nawet między nami tacy, którzy porównują odgłos silnika odrzutowego do muzyki, ale to już kwestia bardzo oryginalnych upodobań. Tam, gdzie mieszkam, również dochodzą dźwięki F-16 i mi one nie przeszkadzają, choć rozumiem, że nie każdy musi podzielać takie podejście. - No właśnie. Chyba jest pan w mniejszości, razem z wojskowymi. - I to jest właśnie mit, który chcemy obalić. Bo wielu ludzi chciałoby widzieć problem myśliwców w formie czarno - białej. Według tej koncepcji z jednej strony są źli wojskowi, a z drugiej cierpiący cywile, którzy nienawidzą samolotów. A tak nie jest. W naszym stowarzyszeniu mamy ludzi, którzy są cywilami, co więcej, mieszkają blisko lotniska, np. w Głuszynach czy Luboniu. Warto też pamiętać, że są mieszkańcy samych Krzesin czy Głuszyny, którzy nie protestują. Dla nich baza jest elementem krajobrazu, jej istnienie niesie ze sobą wiele korzyści dla miasta. Baza była w tym miejscu wcześniej niż nowe osiedla. Dlatego dziwi mnie histeria wokół F-16. - Histeria? - Tak. Bo oprócz hałasu mówi się o tym, że samoloty wydzielają substancje rakotwórcze lub inne niestworzone historie. - Wydzielaniu szkodliwych spalin chyba jednak nie można zaprzeczyć. - Paliwo, na jakim latają ?efy?, nie odbiega istotnie od innych paliw lotniczych i nigdy nie wykazano jakiejś wyjątkowej szkodliwości spalin. W ogóle jeśli o spalinach mowa, to akurat Jastrzębie wydzielają ich stosunkowo niewielkie ilości, w odróżnieniu od używanych jeszcze w Polsce samolotów sowieckiej konstrukcji jak Mig-29 czy Su-22. Oczywiście rozumiem też ludzi, którym dźwięk silników przeszkadza i jeśli prawo stwarza im taką możliwość, niech starają się o odszkodowania. Nie widzę jednak powodu, by robić z tego taki wielki dramat, sprawę życia i śmierci. - A nie jest tak, że lotnisko w Krzesinach jest po prostu zbyt blisko miasta? - To jest w dużej mierze konsekwencja rozbudowy miasta. Ale lotnisko wojskowe w mieście to nie ewenement. Podobnie jest w Madrycie czy Waszyngtonie. Proszę też zauważyć, że jak nad miastem leciały Migi-21, to nikt nie protestował. - Nie boi się pan, że będziecie stawiani w opozycji do stowarzyszenia Ekologiczne Marlewo, które najgoręcej protestuje przeciw F-16? - My nie jesteśmy żadnym antystowarzyszeniem ani nie występujemy przeciwko komukolwiek, także przeciwko Stowarzyszeniu Ekologiczne Marlewo. Oczywiście nie będziemy się uchylać od rozmowy o problemach związanych z Jastrzębiami, ale trzeba to zrobić spokojnie i w kulturalnej atmosferze. - Naprawdę myśli pan, że uda się wam przekonać kogoś do F-16? - Przecież nikt nie rodzi się z zamiłowaniem do samolotów. Najpierw trzeba to poznać, żeby się w tym zakochać. Będziemy organizować wystawy fotograficzne, zapraszać ciekawych ludzi i ogólnie wspierać lotnictwo wojskowe. Takie są nasze cele. Być może poznaniacy dostrzegą, że stacjonujące tu samoloty mogą być bardziej powodem chluby mieszkańców niż utrapieniem. Poznań ma przecież piękne lotnicze tradycje. * Piotr Łysakowski jest prezesem Stowarzyszenia Miłośników
Lotnictwa Wojskowego "Krzesiny". Z zawodu grafik. |