![]() Podczas, gdy dla części Poznaniaków loty F-16 to źródło kłopotów, hałasu i przyczyna protestów, oni widzą w nich piękno i powód do dumy, chcą wspierać lotnictwo oraz promować polskie Jastrzębie.
Skrzydlata pasja
Fascynują ich samoloty. Nie tylko starty, loty czy lądowania. - Dla nas emocjonujące jest już to, co dzieje się na lotnisku, oglądanie przygotowań do lotu. To wszystko ma niezapomniany klimat ? mówią członkowie Stowarzyszenia Miłośników Lotnictwa Wojskowego "Krzesiny".
Randez-vous w sieci
-Zaczęło się od lotniczej pasji i spotkań na internetowym forum na
stronie 31. Bazy Lotniczej - opowiada Piotr Łysakowski, prezes Stowarzyszenia. To
właśnie podczas wirtualnych dyskusji zrodził się pomysł sformalizowania
grupy. Pierwsze przymiarki zaczęły się jeszcze w 2003 r., ale
stowarzyszenie udało się powołać 25-osobowemu gronu założycieli pod koniec ubiegłego
roku. Sympatyków lotnictwa, deklarujących chęć przyłączenia się do SMLW
"Krzesiny", jest już dwa razy więcej. Wśród nich prawnicy, artyści, nauczyciele,
studenci. Większość z Poznania i okolic, ale są także osoby z Kielc,
Krakowa czy Radomia.
Wszystkich łączy zamiłowanie do wojskowego lotnictwa, choć w różnej
postaci. - Spotterzy zajmują się fotografią lotniczą, mamy też
modelarzy, pasjonatów historii awiacji, osoby, które mogą się pochwalić ogromną
wiedzą z wybranej dziedziny lotnictwa oraz prowadzące nasłuch korespondencji
radiowej pomiędzy pilotami i kontrolą ruchu - wylicza Krzysztof Melski,
członek zarządu SMLW i pracownik Akademii Ekonomicznej. Sam interesuje
się lotnictwem od dziecka. Miał krótką przygodę ze spadochroniarstwem w
aeroklubie, poza tym mieszkając w pobliżu Krzesin chodził w wolnych
chwilach oglądać startujące samoloty.
Pasjonaci polskich skrzydeł znali się bowiem nie tylko z dyskusji w
internecie. - Spotykaliśmy się przy ulicy Ożarowskiej, pod płotem
krzesińskiego lotniska, aby podziwiać Migi, a potem F-16 - wspomina
prezes SMLW, z zawodu grafik, z zamiłowania fotograf lotnictwa. W Stowarzyszeniu
chcą jednak zrobić znacznie więcej, niż tylko zachwycać się
Jastrzębiami. - Zależy nam na kształtowaniu pozytywnego wizerunku Sił Powietrznych,
włączeniu się w wzmacnianie etosu armii - mówi Łysakowski. - Zdaje
sobie sprawę, że brzmi to bardzo górnolotnie, a słowa "patriotyzm" i
"ojczyzna" są zwykle zarezerwowane na oficjalne przemówienia, ale chcemy, abyśmy jako
Polacy byli dumni z naszego kraju nie tylko na stadionach - dodaje.
Wśród celów, zapisanych w statucie stowarzyszenia, znalazło się więc
propagowanie awiacji i wiedzy o wojskowym lotnictwie oraz jego historii, integrowanie
społeczeństwa ze środowiskami lotniczymi, gromadzenie pamiątek
lotniczych, wspieranie ochrony zabytków polskiego awiacji oraz miejsc pamięci
związanych z lotnictwem, współpraca z innymi organizacjami i instytucjami, dla
których bliskie są cele Stowarzyszenia.
Nie taki F straszny...
Grupa ma jeszcze jeden cel ? zmienić wizerunek 31. Bazy Lotniczej i F-16.
Dotąd loty Jastrzębi wielu ludziom kojarzyły się głównie z protestami
i odszkodowaniami. Nie zmieniały tego podejścia prasowe artykuły
zatytułowane np. "Poznaniacy przeciwni F-16" czy "Życie w hałasie". - Nie
znaczy, że występujemy przeciwko komukolwiek czy stawiamy się w opozycji do
Stowarzyszenia Ekologicznego Marlewo, ale też nie uchylamy się od rozmowy
o problemach związanych z Jastrzębiami - wyjaśnia Krzysztof Melski. Jego
zdaniem wiele osób widzi problem myśliwców w czarno-białych barwach
- z jednej strony źli wojskowi, a z drugiej cierpiący cywile. - A tak nie jest
- twierdzi. I argumentuje: - W stowarzyszeniu mamy ludzi mieszkających w
bezpośrednim sąsiedztwie lotniska lub strefie ograniczonego użytkowania
wokół niego. Sam mam dom w Robakowie i przelatują nade mną lądujące
maszyny, a mimo to nie narzekam. Rozumiem, że hałas jest nieodłącznym elementem
życia w dużym mieście - hałasuje tramwaj, pociąg i samolot.
Miłośnicy F-16 podkreślają też, że nie wszyscy mieszkańcy okolic
lotniska protestują, jednak głośno jest tylko o tych żądających odszkodowań. -
Dla części Poznaniaków baza jest elementem krajobrazu - głośnym, ale jej
istnienie niesie nie tylko kłopoty, ale też wiele korzyści dla miasta -
tłumaczy Justyna Nowicka, członek zarządu SMLW i kierowniczka klubu
garnizonowego przy 31. BL. Dlatego, jak tłumaczą w Stowarzyszeniu, chcą
odejść od emocji, a pokazywać fakty i prostować nierzetelne i
niedokładne informacje. Na przykład, że samoloty nie dają w nocy spać. - Przecież
nocne loty kończą się najpóźniej o 22.00 - zaznacza pan Krzysztof. Dodają
też, że kto kupił tanio działkę położoną za płotem lotniska, nie powinien
się dziwić, że nad głową latają mu samoloty. Lotnisko jest tu od II wojny,
a większość protestujących zamieszkała później. Na argument, że
najstarsze domy wybudowano jeszcze przed wojną, odpowiadają, iż było to zaledwie
kilka budynków. - Kiedy cztery lata temu rozpoczynałam pracę na Krzesinach,
wielu obecnych domów tam nie koło - twierdzi pani Justyna. - Poza tym do
2003 r., mimo, że latały samoloty odrzutowe, nie było protestów ? dodaje
prezes.
Członków SMLW nie przekonuje też argument, że ludzie budowali się koło
lotniska sądząc, iż niedługo zamiast wojskowego, będzie tu cywilny
port, a silniki cywilnych maszyn to przy myśliwcach brzęczenie komara. - To
nieprawda, nad centrum Poznania przebiega ścieżka podejścia do lądowania
samolotów na Ławicy i wcale nie są cichsze, a do tego latają całą
dobę - twierdzą. -Co nie znaczy, że nie rozumiem ludzi, którym dźwięk
silników przeszkadza i jeśli prawo stwarza im taką możliwość, niech starają
się o odszkodowania - mówi Piotr Łysakowski. - Nie widzę jednak powodu, by
robić z tego taki wielki dramat - dodaje. Miłośnicy wojskowego lotnictwa
podkreślają też, aby nie sprowadzać kwestii F-16 do problemu odszkodowań. - Zakup
tych maszyn to sprawa naszej obronności i modernizacji armii, a nie tylko
protestów Marlewian - mówią.
Lot - marzenie
Mają wiele planów i pomysłów. Na początku roku przygotowali wystawę w
Porcie Lotniczym Ławica, na której zaprezentowali blisko sto fotografii F-16
zgromadzonych przez Klub Garnizonowy, a zrobionych głównie przez
spotterów ze Stowarzyszenia. - Jako plastyk patrzę na samoloty od strony estetycznej
i jestem pod wrażeniem zdjęć - są piękne, a ujęcia tak niesamowite, że
niektórzy zwiedzający sugerowali, że to wynik fotomontażu i nie da się
uchwycić takich ujęć z ziemi - opowiada Justyna Nowicka. Poza tym,
ponieważ w tym roku przypada 90-ta rocznica powstania Sił powietrznych, a na
początku stycznia przyszłego roku minie 90 lat, od kiedy powstańcy wielkopolscy
zdobyli Ławicę a na niej kilkaset pruskich samolotów, członkowie grupy
chcą włączyć się w upamiętnianie tych rocznic. Myślą także o warsztatach
fotograficznych i wspólnych wyjazdach na lotnicze pokazy.
Marzenia? - Niektóre już spełniliśmy, dzięki Stowarzyszeniu byliśmy na
wycieczce w Bazie, mogliśmy obejrzeć Jastrzębie z bliska, nie zza płotu,
porozmawiać z pracującymi przy nich ludźmi - wspomina Melski. Każdy z
nich ma też inne marzenie, jak sami mówią, pewnie niemożliwe do spełnienia
- polecieć F-16. - Może jednak komuś z nas się uda - zastanawia się pani Justyna.
Anna Dąbrowska Ppłk Sławomir Smuktonowicz, pełniący obowiązki dowódcy 31. Bazy
Lotniczej - Jak Pan ocenia pomysł powołania Stowarzyszenia Miłośników Lotnictwa Wojskowego "Krzesiny"? - Mam wielki szacunek dla ludzi, którzy swój własny czas poświęcają innym, chociażby właśnie w taki sposób, zrzeszając się w stowarzyszenia i propagując w tym przypadku lotnicze idee wśród społeczeństwa. Jest to znakomity pomysł, który zasługuje na wsparcie. Każde stowarzyszenie, jakie zainteresuje się naszą lotniczą działalnością i zwróci się do nas o pomoc czy wsparcie, na pewno nie będzie bez tej pomocy pozostawione. Potrzebne są konkretne plany współpracy, dlatego musimy usiąść przy wspólnym stole i te szczegóły w najbliższym czasie sprecyzować. |